Doświadczenia z transportem drogowym w Norwegii
Autor: Mariusz Kołodziej
Publikacja ukazała się 10.04.2019 na profilu LinkedIN
Drogi w Norwegii są uważane za najbardziej niebezpieczne w Europie (chociaż nie wiem czy to miano nie należy się drogom w Gruzji?).
Z jakiego powodu?
Pierwsza myśl, co oczywiste, to uwarunkowania terenowe. Norwegia to górzysty kraj, na północy Europy, a więc ostra zima! Choć z ta temperaturą to różnie bywa, miasta położone nad wybrzeżem czyli de facto nad oceanem (np. Bergen, Stavanger), mają pogodę bliższą tej która nam się kojarzy z Londynem niż Laponią. Oczywiście im bardziej na północ tym warunki atmosferyczne są bardziej ekstremalne.
Góry, ostra zima a w tym wszystkim zestawy ważące nawet do 50 ton… Norwegia to zdecydowanie „ostra jazda” która wymaga przygotowania od spedycji, firmy transportowej i również kierowcy (najlepiej takiego co to mu już Fjordy z ręki jedzą). W przypadku jakiegoś incydentu na drodze, kiedy to, będziemy zmuszeni do wezwania pomocy drogowej tzw. Vikinga możemy zostać narażeni na bardzo wysokie koszty. W przypadku kiedy jest potrzeba „tylko” wyciągnięcia zestawu z pobocza byłby to koszt rzędu kilkutysięcy NOK, natomiast w poważniejszych przypadkach, kiedy to trzeba by było wzywać dźwig i holować zestaw takie koszty mogą sięgnąć nawet kilkudziesięciu tysięcy NOK (!)
Władze w Norwegii kilka lat temu zdecydowały się na wprowadzenie w okresie zimowym obowiązkowych opon zimowych na wszystkich osiach + 7 łańcuchów (1 na koło przednie ciągnika, 4 na podwójne ciągnące i 2 na naczepę). Jeżeli przewoźnik chcę wykonywać transporty w Norwegii w okresie zimowym (w zależności od rejonu ten okres trwa 5-6 miesięcy) musi zainwestować 18-20tys PLN w przygotowanie zestawu.
I tu pojawia się kolejny argument za tym że Norwegia to najtrudniejsze drogi. Ponieważ pomimo tego że zainwestowaliśmy tak duże pieniądze w przystosowanie pojazdu to nie mamy pewności że pojazd jest faktycznie przystosowany do wymogów norweskich. Okazuje się bowiem, że nigdzie w ustawodawstwie nie wykazano jakiego typu mają to być opony. O tym decyduje kontrolujący (np. Policjant) i jeżeli uzna że pojazd stwarza zagrożenie, może zakazać dalszej jazdy co wiąże się z zabraniem dokumentów do momentu kupna właściwych (wg Policjanta) opon.
Polscy przewoźnicy najczęściej kupują opony z oznaczeniem M/S albo MS* które są wyszczególnione na liście publikowanej przez The Scandinavian Tire & Rim Organization. Niestety organizacja w tym roku zaprzestała aktualizacji argumentując to m.in. konfliktem z prawem o konkurencji (??)
Za przykład tej kuriozalnej sytuacji, niech posłuży sytuacja w której brałem udział dwa miesiące temu:
Jeden z pojazdów na kierunku norweskim, w styczniu tego roku miał odbytą kontrolę przez norweski zarząd dróg (Statens Vegvesen). Kontrola odbyła się tylko pod kątem opon i łańcuchów, kontrolę przeszliśmy bez żadnych uwag.
Ten sam pojazd 3 tygodnie później w innej części Norwegii został zatrzymany na kontrolę przez Policję. Policja uznała ze pojazd nie ma odpowiednich opon i stwarza zagrożenie (temperatura wynosiła wtedy 7 stopni na plusie). Kierowcy zabrano dokumenty i nakazano kupić nowe opony. Panowie byli na tyle pomocni że nawet wskazali miejsce gdzie możemy dokonać zakupu i podali cenę. Cena wynosiła 40 tysięcy NOK czyli około 20 tysięcy złoty.
Kierowcy wysłaliśmy dokumenty z poprzedniej kontroli która wskazywała że nasze opony są ok. Do tego kierowca pokazał listę o której wcześniej pisałem, nasze opony były na liście STRO! Policjantów to nie interesowało, opony były złe. Próbowaliśmy się kontaktować z komisariatem a nawet z komendą główną na ten rejon. Nikogo to nie interesowało, okazało się że Policja może uznać że pojazd stwarza zagrożenie i koniec tematu.
Rozwiązanie znaleźliśmy dopiero następnego dnia, w momencie kiedy postanowiłem włączyć w sprawę naszego norweskiego klienta. W końcu Norweg z Norwegiem to coś może się uda wymyślić. Oczywiście na początku naszego klienta też musiałem uświadomić że koszt jest na tyle wysoki ze rozsądniejszym byłoby wrócić samolotem do Pohttps://upswingoptimize.com/transport-drogowy-w-norwegii-krainie-trolli/lski i odebrać pojazd na wiosnę ( ???? ). W między czasie znaleźliśmy firmę oddaloną o 10km która przerabia opony. Ta przeróbka polega na dokonaniu odpowiednich nacięć na bieżniku. Przy pomocy Norwegów udało się nakłonić policję na to rozwiązanie. Kosztowało to 5 tys nok (a więc o 35 tysięcy mniej).
Pojazd został uznany za bezpieczny i ruszył akurat gdy temperatura spadła do -2 i zrobiła się na drodze szklanka.
Czy ktoś ma również podobne doświadczenia z organizacją transportu w Norwegii? Jeśli tak proszę podzielcie się historią i rozwiązaniem w komentarzach
Zapraszam również do zapoznania się kolejna publikacją, dzięki której przygotujesz się do organizacji transportu w Norwegii: https://upswingoptimize.com/transport-drogowy-w-norwegii-krainie-trolli/
źródło zdjęcia: http://www.independentpeople.net/finland/winter-road-trip-finland-norway/